poniedziałek, 7 marca 2011

Ostatki

Jak Ostatki, to zdecydowanie na słodko... no prawie. 
Na ulubionym blogu z wypiekami znalazłam przepis na oponki serowe. Z małymi modyfikacjami coś tam udało mi się nawet zrobić. :D

Składniki:
  • 500 g białego sera *
  • 3 jajka
  • 3 łyżki kwaśnej śmietany(12% lub 18%)
  • 3 łyżki cukru
  • 1 opakowanie cukru waniliowego - 16 g
  • 1 łyżeczka sody oczyszczonej lub proszku do pieczenia
  • 2 - 3 szklanki mąki**

Przygotowanie:


Wszystkie składniki umieścić w misce i zagnieść na miękkie, nie klejące ciasto (zacząć od 2 szklanek mąki i w razie potrzeby dosypywać mąki). 

Ciasto rozwałkować na grubość około ½ cm i wycinać oponki, np. przy pomocy szklanki i kieliszka. 

Wrzucać na głębszy, rozgrzany olej, smażyć z obu stron, osączyć z tłuszczu na bibule, posypać obficie cukrem pudrem.

* można dodać od razu kupny zmielony ser, ale z uwagi, że jest on bardziej wilgotny, wówczas należy dodać więcej mąki oraz proszku do pieczenia. 

** u mnie wyszło ok 4 szklanek właśnie ze względu na dodanie sera mielonego śmietankowego


Smacznego!
MM

środa, 2 marca 2011

Indyjskie smakołyki

Cześć

Co prawda Walentynki dawno już przebrzmiały, ale sądzę, że dzień je poprzedzający jest wart osobnego wpisu. Otóż z Połówkiem wybraliśmy się do restauracji indyjskiej w Pabianicach.

Miejsce może nie powala od razu atmosferą wprost z Delhi czy Mumbaju, ale obsługa jest tak miła, że szybko można poczuć się prawie jak w domu.

Pani, która się nami zaopiekowała służyła w miarę możliwości wiedzą i radą na temat dań, które chcieliśmy zamówić. I dzięki Bogu! Po londyńskich przeżyciach w "Imli" mieliśmy życzenie zasadnicze: nie za ostro!!!

Mogę stwierdzić, że na tyle, na ile było to możliwe prośba została spełniona. Ale po kolei.

Na wstępie otrzymaliśmy placek, formę naleśnika z mąki i wody, z dodatkiem przypraw tj. kminku i papryki. Efekt piorunujący, bo prostotę dania rekompensował smak. Następnie postanowiliśmy skosztować przekąsek indyjskich. Wybór padł na Veg Samosa, czyli pierożki nadziewane warzywami z dwoma sosami (I. ostry na bazie mięty i kolendry; II. łagodny na bazie tamaryszku). Powiem jedno, jeszcze nigdy mi tak nie smakowały ziemniaki! Pychota!

Czas iść dalej. Zupy sobie odpuściliśmy, z uwagi na mało ciekawe doświadczenia w tym względzie w innej pabianickiej restauracji. Od razu przeszliśmy do dań głównych. W menu jak przystało na kuchnię indyjską królowały jagnięcina, drób, ryby i warzywa. Nasz wybór ograniczył się do mięsiwa. Ja wybrałam coś o nazwie Mutton  Masala (na nasze to po prostu jagnięcina w sosie masala), Kochanie wybrało Mutton Biryani, czyli ryż smażony z jagnięciną.

Porcja może nie wydawały się duże, lecz były bardzo syte. Ja po połowie swojej spasowałam. Połówek zjadł swoją, pozostałą część mojej. Układ idealny.

Dania smaczne, aromatyczne i nie za ostre, czyli przygotowane dla typowego europejskiego podniebienia. Niestety, nie udało nam się z uwagi na sytość dań skosztować wszystkiego, co mieliśmy w planach. Nic straconego... na pewno trafi się jeszcze nie jedna okazja aby tam zawitać.

A tu kilka dodatkowych informacji na temat Smaku Indii.

Pozdrawiam
MM